W poniedziałek He Jiankui, badacz z Południowochińskiego Uniwersytetu Nauki i Technologii w Shenzhen poinformował, że w Chinach urodziły się pierwsze na świecie dzieci, których geny zostały zmodyfikowane przez kierowany przez niego zespół naukowców. Według państwowego, chińskiego dziennika „Renmin Ribao” He powiedział, że bliźniaczki urodziły się w listopadzie i są zdrowe.
He Jiankui wyjaśnił, że celem modyfikacji była eliminacja genu CCR5. Osoby pozbawione tego genu uważane są za całkowicie lub w znacznym stopniu odporne na zakażenie wirusem HIV. Zmiany przeprowadzono w embrionach, w procesie zapłodnienia in vitro, przy pomocy odkrytej przed kilkoma laty metody inżynierii genetycznej o nazwie CRISPR/Cas9 (metoda pozwala precyzyjnie edytować genom danej komórki). Agencja Associated Press podała, że informacje o narodzinach bliźniaczek nie zostały jak dotąd potwierdzone w niezależnych źródłach, a opis modyfikacji przeprowadzonej przez zespół z Uniwersytetu Nauki i Technologii w Shenzhen nie został opublikowany w żadnym czasopiśmie naukowym.
Proszony o komentarz w tej sprawie bioetyk przewodniczący Komitetu Bioetyki przy prezydium PAN dr hab. Zbigniew Szawarski stwierdza krótko: – Nie ma żadnych moralnych powodów, które mogłyby usprawiedliwić ten eksperyment. Żadna europejska komisja bioetyczna nigdy tego eksperymentu nie mogłaby zatwierdzić.
Krytyczna względem badań jest też genetyk, prof. Ewa Bartnik z Uniwersytetu Warszawskiego. – To badania nieprawdopodobnie przedwczesne i nieodpowiedzialne - ocenia. Jak dodaje, doniesienie o tych badaniach przyjęła „z nieprzyjemnym zdziwieniem”.
Prof. Bartnik rozróżniła dwa rodzaje wątpliwości związanych z modyfikacją ludzkich zarodków: techniczne i etyczne. Wątpliwości techniczne wiążą się z tym, że modyfikując jeden gen możemy przy okazji zmienić działanie innych ważnych genów, o których nic nie wiemy. A wątpliwości czysto etyczne polegają na tym, czy w ogóle powinniśmy dopuszczać do modyfikacji ludzkiego genomu, nawet jeśli wiemy, że nic nie zmieni się na gorsze. – Większość naukowców jest przeciwko tego typu badaniom, bo trudno udowodnić, że nie ma efektów ubocznych - mówi biolog. I informuje, że niemal wszystkie dotychczasowe prace sugerowały niedoskonałość metody CRISPR, za pomocą której embriony w Chinach miały zostać zmienione. – Metody te - oprócz efektów, których oczekujemy - powodować też mogą efekty niezamierzone - zwraca uwagę prof. Bartnik. – Jeszcze nie wiemy, jak podchodzić do badań z użyciem CRISPR, a He Jiankui ogłosił, że to zrobił.
Biolog przyznaje, że naukowcy oczywiście dopuszczają myśl, że kiedyś techniki CRISPR będą używane do edycji genów w genomie człowieka. – Ale to nie jest moment, żeby to robić. To moment, żeby pomyśleć. Żeby zobaczyć, co już wiemy i zastanowić się, czy jest bezpieczna droga - podsumowuje.
Etyk prof. Jacek Hołówka jest wobec doniesień z Chin bardziej życzliwy. Zwraca jednak uwagę, że wszelkie manipulacje dotyczące genów mogą powodować trudne do przewidzenia efekty uboczne. – Może się zdarzyć tak, że choroba, której unika dziecko (dzięki ingerencji naukowców - przyp. PAP) będzie mniej istotna niż powikłania w wyniku tego samego zabiegu. Ale tego rodzaju ryzyko ponoszone było w ciągu całej historii ludzkości - ocenia. I porównuje, że podróże kosmiczne, odkrycia geograficzne czy eksperymenty medyczne zawsze obciążone były pewnym ryzykiem. – Jeśli mamy dobre powody przypuszczać, że znajdziemy skuteczny środek na pohamowanie rozprzestrzeniania się danej choroby, to jest to wystarczający powód, by tego rodzaju badania prowadzić - uważa prof. Hołówka.
Ekspert zaznacza jednak, że badania takie muszą być prowadzone pod kontrolą. – Trzeba śledzić wszystkie komplikacje, które się pojawiły - mówi. Jego zdaniem bardziej niebezpieczne niż same badania byłyby manipulacje związane z wynikami takich badań - np. utajnianie efektów ubocznych związanych z zastosowaniem tego podejścia. – Pracujmy w sposób naukowo odpowiedzialny. Tak bezpiecznie, jak to możliwe. A przerywajmy badania, kiedy widzimy, że prowadzą one do negatywnych skutków - podsumowuje.
Prof. Hołówka wspomina też o zasadzie, której trzyma się wielu genetyków, że nie wolno zmieniać puli genetycznej gatunku ludzkiego. Naukowiec zastanawia się jednak, czy zasada ta zawsze powinna mieć zastosowanie. – Czy chcemy, by było biologicznie możliwe, żeby gatunek ludzki zapadał na HIV? Nie bardzo widzę, dlaczego mielibyśmy chcieć tej możliwości. Nie widzę z tego żadnej korzyści - mówi badacz.
© PAP – Nauka w Polsce, Ludwika Tomala/ agt/
Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl